Wielkie roszady na horyzoncie i listopadowy maraton w NBA

W każdym sezonie NBA pewne jest tylko jedno: spektakularne wymiany, które z dnia na dzień potrafią zmienić układ sił w całej lidze. Choć w bieżących rozgrywkach trudno spodziewać się bomby transferowej kalibru ubiegłorocznych, sensacyjnych przenosin Luki Dončicia z Dallas Mavericks do Los Angeles Lakers, karuzela spekulacji już nabiera tempa. Gwiazdy regularnie poszukują nowych wyzwań w zespołach walczących o mistrzostwo, a zarządy klubów są zmotywowane, by czyścić budżety płacowe i gromadzić cenne wybory w drafcie.

Giełda nazwisk ruszyła przed lutowym deadlinem

Mimo że do zamknięcia okienka transferowego, wyznaczonego na 5 lutego, pozostało jeszcze kilka miesięcy, słaby start niektórych drużyn napędza plotki. Zespoły borykające się z problemami szukają sposobów na oddanie gwiazd z wysokimi kontraktami, planując przebudowę wokół młodych talentów. Ostatnio głośnym echem odbiły się doniesienia Kelly’ego Iko z Yahoo Sports, sugerujące, że gwiazdor Charlotte Hornets, LaMelo Ball, nie miałby nic przeciwko zmianie otoczenia. Choć zawodnik szybko zdementował te pogłoski, historia ligi uczy, że publiczne deklaracje rzadko pokrywają się z kuluarowymi rozmowami.

W obliczu zbliżającego się gorącego okresu transferowego, warto przyjrzeć się czterem graczom formatu All-Star, którzy mogą zmienić barwy klubowe. Pierwszym z nich jest Lauri Markkanen z Utah Jazz. W Salt Lake City nikt nie ukrywa, że play-offy nie są w tym roku priorytetem. Markkanen to zdecydowanie najlepsze aktywo Jazz, mogące przynieść klubowi ogromny zwrot w postaci młodych graczy i picków w drafcie. 28-letni Fin, który rozpoczął realizację gigantycznego kontraktu wartego blisko 196 milionów dolarów, notuje kapitalne statystyki – średnio 30,6 punktu na mecz przy skuteczności 38,5% zza łuku. Choć jego pensja obciąży budżet nabywcy aż do 2029 roku, dla drużyn takich jak Pistons, Trail Blazers czy Lakers może on być brakującym elementem w walce o tytuł.

Przebudowa w Dallas i napięcia w Memphis

Ciekawie wygląda również sytuacja w Dallas Mavericks. Po rozstaniu z menedżerem Nico Harrisonem, klub wydaje się gotowy postawić wszystko na erę Coopera Flagga. To stawia pod znakiem zapytania przyszłość Anthony’ego Davisa. Podkoszowy ma przed sobą jeszcze dwa lata kontraktu, w tym gigantyczną opcję gracza na sezon 2027/28 wartą prawie 63 miliony dolarów. Priorytetem dla Dallas jest odzyskanie elastyczności finansowej, więc Davis – który w swoim 14. sezonie rozegrał dotychczas zaledwie pięć spotkań – może zostać poświęcony w imię przyszłości.

Jeszcze bardziej napięta atmosfera panuje w Memphis Grizzlies. Ja Morant otwarcie wyrażał niezadowolenie ze współpracy ze sztabem szkoleniowym, co skończyło się zawieszeniem po publicznej krytyce trenera Tuomasa Iisalo. Obecnie rozgrywający leczy uraz łydki, a jego relacje z organizacją wydają się nadszarpnięte. W silnej Konferencji Zachodniej Grizzlies radzą sobie słabo, co może skłonić zarząd do handlu swoją gwiazdą, mimo obaw o jego zdrowie i pozaboiskowe problemy. Na podobnym wózku jadą Sacramento Kings, okupujący dolne rejony tabeli. Domantas Sabonis, mimo niedawnej kontuzji łąkotki, pozostaje ich najwartościowszym graczem na rynku. Oddanie Litwina pozwoliłoby „Królom” zrzucić z listy płac ponad 45 milionów dolarów w ciągu najbliższych dwóch sezonów, co przyśpieszyłoby nieuchronną przebudowę.

Przegląd ostatnich wydarzeń na parkietach

Potwierdzeniem niestabilnej formy wielu zespołów, o których mówi się w kontekście zmian kadrowych, są wyniki z drugiej połowy listopada 2025 roku. Ostatni tydzień przyniósł serię interesujących rozstrzygnięć. W dniu 21 listopada byliśmy świadkami kilku ofensywnych popisów: San Antonio Spurs pokonali Atlantę Hawks 135:126, a wspomniani wcześniej Memphis Grizzlies rozbili Sacramento Kings aż 137:96, co tylko potwierdza, jak nieprzewidywalny jest potencjał zespołu z Tennessee. Tego samego dnia Philadelphia 76ers wygrali z Milwaukee Bucks 123:114, a Orlando Magic nie dali szans Los Angeles Clippers, zwyciężając 129:101.

Dzień wcześniej, 20 listopada, emocji również nie brakowało. Portland Trail Blazers w zaciętym meczu ulegli Chicago Bulls jednym punktem (121:122), a New York Knicks minimalnie pokonali Dallas Mavericks 113:111, co z pewnością nie poprawia nastrojów w teksańskim klubie. Minnesota Timberwolves pewnie ograli Washington Wizards 120:109, natomiast Denver Nuggets okazali się lepsi od New Orleans Pelicans, wygrywając 125:118. Cenne zwycięstwo zanotowali Houston Rockets nad Cleveland Cavaliers (114:104), a Indiana Pacers w ofensywnym starciu pokonali Charlotte Hornets 127:118.

Forma faworytów i outsiderów

Analizując wyniki z wcześniejszych dni, widać wyraźne trendy. Lakers 19 listopada zdominowali Utah Jazz, wygrywając aż 140:126, co pokazuje, dlaczego zespół z Los Angeles może szukać wzmocnień, by wykorzystać swój potencjał ofensywny. Tego samego dnia Boston Celtics pewnie pokonali Brooklyn Nets 113:99. Warto odnotować też wysoką formę Phoenix Suns, którzy rozbili Portland Trail Blazers 127:110.

Połowa miesiąca (15-18 listopada) obfitowała w niezwykle zacięte boje. Utah Jazz potrafili rzucić 150 punktów przeciwko Chicago Bulls (17 listopada), wygrywając trzema oczkami, by w innych meczach tracić mnóstwo punktów. Z kolei Milwaukee Bucks, mimo porażki z Cavaliers 18 listopada, kilka dni wcześniej zdemolowali Charlotte Hornets 147:134. Widać też wyraźnie problemy Sacramento Kings, którzy przegrywali seryjnie – nie tylko z Grizzlies, ale wcześniej również z San Antonio Spurs (110:123) czy Minnesotą Timberwolves (110:124).

Ten intensywny okres gier pokazuje, kto rzeczywiście liczy się w walce o najwyższe cele, a kto desperacko potrzebuje zmian. Dla drużyn takich jak Jazz, Kings czy Mavericks nadchodzące tygodnie mogą być kluczowe w kontekście podejmowania decyzji o przyszłości swoich największych gwiazd.